Barcelona – dzień w którym wszystko miało się wyjaśnić…

a właściwie nic się nie wyjaśniło…

10 października we wtorek o 18:00 Puigdemont miał w przemówieniu przed parlamentem Katalońskim ogłosić niepodległość.

Chwilę po 18-tej okazało się, że poprosił o przełożenie wystąpienia jeszcze o godzinę.

Pierwszy raz cudowny i duży park na terenie którego znajduje się lokalny parlament został zamknięty przez Mossos.

Parc de la Ciutadella – park, który tętni życiem miejscowych i turystów każdego dnia, w tym dniu był pusty. Wstęp mieli tylko posłowie, politycy, pracownicy parlamentu oraz dziennikarze z całego świata.

Kilkunasto minutowe przemówienie kilkukrotnie nagradzane było przez zgromadzonych przed Łukiem Triumfalnym gromkimi brawami.

Ale na koniec okazało się… no właśnie – właściwie nikt nie wie do końca co się stało (szczególnie z prawnego punktu widzenia). Została ogłoszona niepodległość ale jednocześnie parlament poproszony został o zawieszenie decyzji na kilka tygodni na czas rozmów. 

Po wszystkim premier Hiszpanii poprosił o wyjaśnienia czy Katalonia ogłosiła czy nie niepodległość… Ultimatum upływa jutro (w poniedziałek 16.10). Ultimatum, bo rząd hiszpański prawdopodobnie skorzysta z uprawnień konstytucyjnych (poparła go w tym duża partia opozycyjna) czyli artykułu 155 konstytucji – w dużym skrócie – zostanie zawieszona autonomia Katalonii oraz jej lokalne władze.

Jedna rzecz się zmieniła przez ten ponad rok kiedy tu mieszkamy – w ostatnich tygodniach ludzie w barach i restauracjach, ale i zwyczajnie znajomi na ulicy, zaczęli dyskutować o polityce…