Co się robi w raju?

W raju nie robi się nic, szczególnie kiedy już się przeczytało wszystko, co się miało do przeczytania. Pozostaje przewracać się z boku na bok, brodzić w wodzie i jeść grillowane ryby. Chociaż… można też swój potencjalny obiad zobaczyć „z bliska”. Tak właśnie postanowiliśmy zrobić. Razem z Finką i dwoma Szwajcarami wynajęliśmy łódź rybacką i popłynęliśmy z przemiłym kapitanem snorklingować. Próbowaliśmy już wcześniej i było pięknie, ale teraz było ach i och! Aż żałujemy, że nie mogliśmy zrobić pod wodą zdjęć! Tym bardziej, że jak się okazuje przed założeniem maski trzeba do niej splunąć – wtedy nie zachodzi mgłą czy wodą. Widoczność full HD. Więc Ania poczuła się trochę jak w filmach, które niedawno tłumaczyła (@Krysia biorę wszystkie filmy nurkowe!), a Krzysiek zaczyna się odgrażać jakąś Tajlandią, jakąś własną maską i rurką oraz aparatem, co robi zdjęcia pod wodą.
Nurkowaliśmy w trzech miejscach – jedno miało lazurową wodę i jak twierdzili nasi bardziej doświadczeni kompani było owszem śliczne, ale takie sobie. W drugim miejscu rafę zniszczyło tsunami i mogliśmy dosłownie zobaczyć wielkie pęknięcie w dnie i ziejącą czernią głębię. W trzecim miejscu rafa żyła. I OCH WOW! Było fioletowo-różowo-źółto-niebiesko. Po prostu przepięknie.
Dnia dopełnił lunch na jednej z niewielu białych plaż w okolicy, zapity sokiem ze świeżo ściętego kokosa. A jak tak leżeliśmy pod palmą, powróciło do nas pytanie, które zadaliżmy sobie w Sengiggi, po tym jak przy śniadaniu tuż obok nas spadł kokos: czy śmierć od uderzenia kokosem w makówkę jest śmiercią z przyczyn naturalnych?

20130810-072924.jpg

20130810-073000.jpg

20130810-073038.jpg