Camino de Santiago
Proste – przed siebie. Centralnie na zachód. A konkretnie do Santiago de Compostela – miasta, w którym ponoć znajduje się grób świętego Jakuba. Skąd się tam wziął?Galicyjczycy mówią, że ciało apostoła przypłynęło w kamiennej łodzi z Jerozolimy. W 813 r. grób znalazł pustelnik Paio. Ponoć miejsce wskazały mu gwiazdy, które zobaczył na wzgórzu. Stąd też niektórzy mówią, że nazwa miasta nawiązuje do łacińskiego campus stellae, czyli pole gwiazd. A potem potoczyło się jak to zwykle bywa – pustelnik pognał do biskupa, zbudowano katedrę, a św. Jakub został patronem Hiszpanii i dziwnym trafem zyskał przydomek ‘Matamoros” czyli “Pogromca Maurów”.
Wyruszyliśmy z Logroño – stolicy La Rioja. Tak, tak – tego regionu, gdzie robi się doskonałe czerwone (ale i białe wino). Więc pierwsze dwa dni szlismy przez piękne pagórki i winnice. La Rioja i okolice słyną też z ‘pimientos del piquillo’ – pikantno-słodkich czerwonych papryk, które najpierw się opieka na węglu drzewnym, a potem wkłada do lekko kwaśnej zalewy. Oczywiście trzeba też koniecnzie spróbować ‘chorizo de Pamplona’ – wieprzowo-wołowej kiełbasy z dużą ilością słodkiej papryki. Tyle na dziś… jutro będzie o lądujących na szlaku helikopterach!
