Jak zostać celebrytą

Jak zostać celebry tą? Nic prostszego – trzeba obudzić się rano w Bajawie. Pójść z wielkimi plecakami na targ, szukać busa (mimo, że wszyscy się z ciebie śmieją i wmawiają ci, że na miejsce możesz dojechać jedynie czarterem albo taksówką, która oczywiście kosztuje 5 razy drożej), a na koniec po 1,5 godzinie wysiąść w Boawae. Teraz wystarczy przejść się przez wieś, żeby z każdej szkoły i każdego okna usłyszeć „Hello Mister!”.
A tak na serio to… nie do końca odnajdujemy się w roli atrakcji turystycznej. Dorośli i małe dzieciaki są strasznie miłe. Natomiast przerażające jest to, że tak na oko siedmiolatki zaczynają wołać „Hello Mister, money!”. Nastolatki jak to nastolatki – w pojedynkę miłe, a w grupie durnowate, parskające śmiechem i czasami wołające coś, czego cieszymy się, że nie rozumiemy. Ale z drugiej strony, co by było, gdyby środkiem polskiej wsi przeszło dwóch „czarnych”? Myślicie, że byłoby inaczej?
W Boawae zostaliśmy na kilka dni. Zachęceni różnymi elacjami i opowieściami, jak to łatwo pod wulkanem na Flores spotkać polskiego księdza, podjęliśmy desperacką próbę odnalezienia któregoś z polskich misjonarzy, którzy ponoć mieszkają w okolicy. Ku uciesze i przy aplauzie kilu wsi przeszliśmy 10 km w prawo, a potem kilka w lewo. I nic. Wszędzie puste kościoły, bo księża akurat w terenie. Z gablotek i napisów nad ołtarzami udało nam się z pewnym zaskoczeniem wykoncypować, że „Allah” po indonezyjsku znaczy Bóg, a „Imam” to po prostu ksiądz. Koniec końców pomogła nam właścicielka „naszej szopy”. Doskonale wiedziała, o kogo nam chodzi. Obdzwoniła kogo trzeba i po paru godzinach powiedziała, że księża… aktualnie są na wakacjach…. w Polandi.
A propos „naszej szopy” – spimy w drewnianej chatce standardu polskiego kempingu z lat 70. (8 dolców za noc). Ale cywilizacja tu dotarła – mamy western toilet, czyli zamiast kubełka z wodą jest najprawdziwsza malinowo-różowa spłuczka. Cieknie na podłogę, ale to drobny szczegół, bo przecież cieknie spłuczka, a nie muszla. Nie do końca wiemy też dlaczego nasz materac jest podzielony na dwie części w poprzek. Rano budzimy się w pozycjach dość fantazyjnych – i my i obie części materaca. Za to myszy, szczurów i wpadających przez sufit zwierzów brak.

20130805-195256.jpg

20130805-195345.jpg

20130805-195418.jpg