LUDZIE NA CAMINO

Kto wędruje do Santiago?

Przekrój pielgrzymów jest ogromny, a nie każdy jest pielgrzymem, bo ludzie chodzą z różnych powodów, ale o tym innym razem. Niektórzy zaczynają w Pirenejach, inni trochę dalej. Sporo ludzi zaczyna 100 km przed Santiago, bo tyle trzeba przejść, żeby dostać ‘compostelę’. Niektórzy idą z plecakami, innym plecaki przewozi firma – tego nie krytykujemy, bo często można tu spotkać naprawdę starszych czy schorowanych ludzi, dla których wędrówka bez plecaka i tak jest ogromnym wysiłkiem. Dużo osób pokonuje trasę na rowerach – niektórzy na tandemach 😉

image   image.  image

Wiemy, że sporo się teraz mówi o Kamińskim i jego wyprawie do Santiago. I dobrze. Tu takich ‘Kamińskich’ jest o wiele więcej. Przez pierwsze kilka dni mijaliśmy się z parą rosyjskich nauczycieli. Matka z synem wyszli z Moskwy. W porównaniu do większości z nas we ‘wszyskomających’ i ‘prawie samochodzących’ ciuchach, butach i plecakach mieli zwykłe ciuchy, ogromne plecaki i najprostszy stary namiot. Spali i gotowali w polu, bo nie stać ich na schronisko czy knajpę. Spotkaliśmy też Szwajcara – na oko sporo po 70-tce i z niedającymi się z niczym innym pomylić objawami Parkinsona. Wyszedł ze Szwajcarii w maju. Jest też Włoch – zaczął Camino w lutym i już kilkakrotnie je skończył idąc różnymi szlakami. Teraz chce już skończyć przygodę z Camino – po dojściu do Santiago ma zamiar wrócić do Rzymu na piechotę. Zresztą takich osób wracających na piechotę z Santiago tez już sporo spotkaliśmy.

image   image   image

Kto jeszcze? Był rowerzysta z protezą nogi – na zwykłym, wcale nie na górskim i na bardzo nie ultralekkim rowerze. Są też Margaret i India z Kanady – zaczęły we Francji, India ma 13 lat. Francuski Koreańczyk z dwoma synami, którzy w nocy śpią przytuleni do pluszowych misiów. I mistrzowie szlaku – dwaj Argentyńczycy, którzy jak na Argentyńczyków przystało nie jedzą mięsa i nie piją alkoholu i codziennie chcą iść jak najdalej, ale dochodzą jak najbliżej. Oczywiście znają wszystkich i wszystkie knajpy. Jest też Hiszpan wyglądający bez mała jak Don Quijote. Nawet jak go nie widać, to wiadomo, że jest, bo ciągnie się na nim dźwięk operowych arii, których słucha na telefonie.

image   image   image

Jutro wchodzimy do Galicji – czeka nas jedno z większych podejść na trasie. Do wioski O Cebreiro trzeba pokonać 700 m przewyższenia na jakichś 6 km. Damy radę. Jak od prawie 3 tygodni codziennie. Cierpliwie. Krok za krokiem.

Camino de Santiago