Przepraszam, czy mieszka z nami gekon?

Więc jesteśmy w raju. Szybko okazało się, że trzeba uważać, o czym się marzy. Bambusowa chatka, okazała się naprawdę bambusowa 😉 Żadna tam cegła obłożona dla picu bambusem. Bambus na ścianach, bambus na podłodze i bambus na łóżku. Tylko dach nie jest z bambusa, a z liści palmowych. Generalnie bardzo przewiewnie – więc zwierze różne, a w szczególności gekony hasają i nas straszą 😉
Chatek jest łącznie osiem – trzy obok domu właścicieli i kolejne 5 kilkaset metrów dalej. Przez pierwsze kilka dni mieszkaliśmy obok domu właścicieli, a konkretnie obok kurnika i chlewika. Było bosko i rajsko. Kogut był lepszy niż muezina.
Okazało się, że panuje totalny chaos w rezerwacjach. Codziennie pojawiał się ktoś, kto miał zarezerwowany nocleg, tylko że miejsca już nie było. Nam udało się załapać i kurczowo się naszego kurnika trzymaliśmy. W którymś momencie właściciel powiedział jednak, że musimy się przenieść, bo ma dużą grupową rezerwację. Nie wróżyło to nic dobrego, bo kilka godzin wcześniej tym samym argumentem poprosił parę z domku obok, żeby się wyprowadzili i poszukali innego hotelu.

Okazało się jednak, że nas jedynie przenosi kilkaset metrów dalej. I tym sposobem wylądowaliśmy w domku nad samym morzem i z prądem tylko kiedy włączy się w nocy generator. Najlepsze jest to, że przez 12 godzin domek jest odcięty od świata. Do drogi nie da się dojść, bo jest dżungla, a plażę zajmuje przypływ. Dlatego na śniadanie pływamy łódką 😉

20130808-163045.jpg

20130808-163941.jpg

20130808-164906.jpg

20130808-165503.jpg

20130808-165706.jpg