Indonezja 2013
A tak było w zeszłym roku w Indonezji: Jeśli chcesz być na bieżąco z moimi filmami – subskrybuj kanał realizacja.tv na YouTube
A tak było w zeszłym roku w Indonezji: Jeśli chcesz być na bieżąco z moimi filmami – subskrybuj kanał realizacja.tv na YouTube
Czasem padał deszcz (zadziwiająco często), czasem wilgoć w powietrzu była taka że deszcz nie musiał padać 🙂 a ukrop nie do wytrzymania… Pełna paleta odcieni błękitu, zieleni, czerwieni nie do uchwycenia na filmie… I sporo wspomnień 🙂
Zrobiło się ciepło. Wyciągnęliśmy z szafy krótkie spodenki, a tam w kieszeni 700 rupii, czyli niewiele ponad 20 groszy ;-P. Pomyśleliśmy, że najwyższy czas, po roku od wyprawy, zrobić ostatni wpis z podróży, a właściwie z powrotu do Polandii. Jazda na lotnisko Z Flores udało nam się wydostać – bladym, a raczej ciemnym świtem, wsiedliśmy na łódki, przepłynęliśmy z naszej bambusowej chatki na ląd, gdzie czekał na nas migające i grające bemo. Pędziliśmy sobie na lotnisko – podziwiając przy okazji oświetlone niczym wiejska dyskoteka groby przed domami. A wszystko to w rytm disco-reggae-techno. Wszystko poszło gładko nasz samolot bez problemu …
A właściwie wideo notatka 😉
Gdyż ponieważ raj nie jest za darmo, musieliśmy wymienić pieniądze. A żeby wymienić pieniądze musieliśmy opuścić raj, gdzie nikt takimi przyziemnymi sprawami się nie para i pojechać do Maumere. Jak powszechnie wiadomo raj zazwyczaj leży stosunkowo niedaleko piekła – w naszym przypadku jakieś 26 km na zachód. Odległość tą przebyliśmy w zawrotnym tempie 30 minut. Oczywiście dojechaliśmy nie do centrum, ale do stacji położonej 3 km poza miastem. Przebycie tych ostatnich 3 km zajęło nam bez mała godzinę. To i tak szybko, bo w sumie jak się pomnoży 3 km przez 100 (a tyle mniej więcej razy jeździliśmy tam …
W raju nie robi się nic, szczególnie kiedy już się przeczytało wszystko, co się miało do przeczytania. Pozostaje przewracać się z boku na bok, brodzić w wodzie i jeść grillowane ryby. Chociaż… można też swój potencjalny obiad zobaczyć „z bliska”. Tak właśnie postanowiliśmy zrobić. Razem z Finką i dwoma Szwajcarami wynajęliśmy łódź rybacką i popłynęliśmy z przemiłym kapitanem snorklingować. Próbowaliśmy już wcześniej i było pięknie, ale teraz było ach i och! Aż żałujemy, że nie mogliśmy zrobić pod wodą zdjęć! Tym bardziej, że jak się okazuje przed założeniem maski trzeba do niej splunąć – wtedy nie zachodzi mgłą czy wodą. …