Sorry, what is pope?
Bali Ubud Dzień zaczęliśmy leniwie – od wyspania się i śniadania w pokoju pt. smażone banany + owoce + owocowy koktajl. Poszwędaliśmy się wte i wewte po Ubud lawirując między milionem skuterów, dwoma milionami turystów i panami wołającymi „taxi, taxi” „no?” „maybe tomorrow”. Zrobiliśmy przerwę na burżujsko-hipsterską kawę, która kosztowała nas więcej niż wczorajsza kolacja. To pewnie przez to, że siedzi się na dizajnerskich fotelach – plastikowe ogrodowe krzesełka mają dodane drewniane płozy, a wszystko podawane jest w artystycznie wygrawerowanych słoikach. A potem czym prędzej uciekliśmy na mini-treka na pola ryżowe – ewidentnie to miejsce schadzek młodych zakochanych 😉 Widoki …